Kamil Rynduch: To była moja decyzja.
Przed meczem BSF ABJ Bochnia - Come One Kobierzyce uroczyście pożegnano Kamila Rynducha, wieloletniego kapitana BSF Bochnia, który po minionym sezonie postanowił zakończyć grę w BSF.
- Skąd taka decyzja?
- Podjąłem ją sam. Powodem było to, że coraz trudniej pogodzić obowiązki futsalisty z bycia ojcem i mężem. Sportowo pewnie dałbym radę pograć jeszcze sezon, ale częste treningi, a zwłaszcza wyjazdy i związana z tym nieobecność w domu miała decydujące znaczenie. Z każdym sezonem było coraz gorzej, stąd moja decyzja.
- Jaki był Pana najlepszy i najgorszy mecz w trakcie tych 9 lat w BSF Bochnia?
- Na pewno najgorszy był mecz w Nowinach, gdy prowadziliśmy na 7 sekund przed końcem i rywal wbił nam dwie bramki. Takiego dramatu nie da się zapomnieć. A najlepszy mecz to chyba nasz pierwszy sezon w I lidze i pierwszy mecz z Gwiazdą Ruda Śląska. Baliśmy się, bo rywal spadł dopiero z ekstraklasy, ale wygraliśmy, a ja strzeliłem trzy bramki.
- Podobno ma Pan zostać w BSF ABJ Bochnia, ale w innej roli?
- Były luźne rozmowy w sprawie trenowania jednej z grup młodzieżowych. Jestem na tak, ale konkretnych rozmów jeszcze nie było.
- Czy to oznacza całkowity rozbrat ze sportem?
- Nie, jestem zawodnikiem Gdovii, gramy w klasie okręgowej i występy w tym zespole nie kolidują z moimi zawodowymi i rodzinnymi obowiązkami.
wróć do Odebrane