Trudny początek za nimi
BSF ABJ Bochnia po czterech kolejkach zmagań w I lidze, grupie południowej, został samodzielnym liderem. Podopieczni Macieja Wołoszyna stracili dotąd tylko jedną bramkę!
Początek sezonu był dla zespołu trudny, bardzo trudny. Dwóch reprezentantów Kostaryki dołączyło do zespołu bezpośrednio z mundialu, choroba trenera i mecz na parkiecie beniaminka. To wówczas BSF stracił jedyną dotąd bramkę po strzale Marcina Czecha. Potem doszło do konfrontacji ze spadkowiczem z ekstraklasy, a następnie wyjazdowe mecze z wicemistrzem poprzedniego sezonu z Gliwic i kolejnym spadkowiczem z Katowic. Z AZS UŚ Katowice BSF ABJ wygrał 4-0 po dwóch golach Cabalcety oraz Wędzonego i Tijerino.
- Nie było to łatwe spotkanie - relacjonuje trener Maciej Wołoszyn. - W pierwszej połowie rywal zastosował wysoki pressing, próbowaliśmy zmieniać ustawienie, by zaskoczyć rywala i stworzyliśmy kilka okazji. Doliczyłem się czterech, po których powinniśmy zdobyć bramkę.
Jak zwykle w zespole BSF ABJ znakomicie grał bramkarz Burzej, który zastopował nieliczne okazje, które miał rywal, a także włączał się do akcji ofensywnych. W drugiej połowie gospodarze zaczęli także myśleć o ofensywie, poza tym wciąż stosując pressing tracili siły i w końcu Cabalceta pokazał, że jest tyleż silny, co skuteczny, bowiem posłał piłkę do bramki niemal w pozycji leżącej. Akademicy z Katowic musieli zaatakować odważniej, ale po chwili stracili kolejną bramkę po strzale Wędzonego. Na 6 minut przed końcem trener AZS UŚ poprosił o czas i wprowadził do gry lotnego bramkarza. Pierwsza akcja po wznowieniu gry zakończyła się stratą miejscowych i strzałem do pustej bramki. W podobnych okolicznościach wpadła czwarta bramka. - Zagraliśmy bez Arka Budzyna, ale świetnie zastąpił go Kuba Maślak - dodaje trener Wołoszyn.
AZS UŚ Katowice - BSF ABJ Bochnia 0-4 (0-0)
Bramki: Cabalceta 2, Wędzony, Tijerino.
Komentarze